Gdy zbliża się Samhain wydaje się, że nadszedł odpowiedni moment, aby zacząć myśleć o śmierci. To nie powinno być zbyt traumatyczne dla pogan, ponieważ (teoretycznie) widzimy śmierć jako naturalną część cyklu życia, prowadzącą z kolei do odrodzenia i nowego życia. „Aby żyć, musisz się narodzić. Aby się narodzić, musisz umrzeć. Początek, kontynuacja i koniec, w ciągłym cyklu”.
Jednak społeczeństwo, w którym żyjemy, nie ma tak akceptującego poglądu na śmierć. Czasami wydaje się, że obsesyjny strach przed śmiercią leży u podstaw całego sposobu myślenia. „Heroiczne” środki podejmowane są w celu utrzymania śmiertelnie chorych lub ciężko rannych ludzi przy życiu nawet, jeśli mogą w strasznie cierpieć, lub mieć tak poważne uszkodzenia w mózgu, że nie ma nadziei na odzyskanie przytomności. Nawet, jeśli pacjent chce umrzeć, rzadko jest mu to dozwolone, a każdy przyjaciel lub krewny próbujący mu pomóc może zostać oskarżony o morderstwo. Każdego, kto z jakiegokolwiek powodu usiłuje zakończyć swoje życie, uważa się za szalonego. Może zostać oddany do szpitala psychiatrycznego i odurzony lekami, lub poddany wstrząsom elektrycznym aż do stanu pozbawienia umysłu. Losu, który wielu uważa za gorszy niż śmierć. Dni, w których można było po prostu uświadomić sobie, że nadszedł czas, by odejść i wyruszyć w las, by umrzeć w pokoju dawno odeszły.
Kiedy człowiek umiera, jego ciało nie może nawet powrócić do ziemi jak każda inna martwa istota. Musi być zabalsamowany, aby zapobiec naturalnemu rozkładowi i zapieczętowany w trumnie, aby w ogóle nie dotknął ziemi. Tylko wtedy może być pochowany i tylko w specjalnie do tego przeznaczonym miejscu. Kremacja jest lepszą opcją, ale nie wtedy, gdy prochy są przechowywane na zawsze w urnie, a nie rozsypane, aby mogły powrócić do ziemi. Oczywiście, istniały pogańskie kultury, które miały równie skomplikowane sposoby radzenia sobie ze śmiercią – przychodzą tu do głowy Egipcjanie – ale w naszej kulturze wydaje się, że myśl o śmierci prowokuje poważną nerwicę.
Jak wiedzą wiccanie z naszej pracy z polaryzacją, stłumienie jednej strony pary przeciwieństw, które powinny być w równowadze, prowadzi do nieprzyjemnych rezultatów. Psychoanalityk Carl Jung zdefiniował Prawo Przeciwieństw, które mówiło, że jeśli jedna strona pary staje się nadmiernie dominująca, ma tendencję do zamieniania się w jej przeciwieństwo. Proces ten nazwał enantiodromią. Jeśli jednostronność jest częścią świadomej ideologii lub postawy, jak to zwykle bywa, odwrotność przejawi się w podświadomości. Tak więc świadomy strach przed śmiercią naszego społeczeństwa mógł stworzyć nieświadome pragnienie tego.
Jeśli to brzmi dziwnie, zatrzymaj się i pomyśl przez chwilę. Dieta utrzymywana przez większość mieszkańców Ameryki Północnej jest niezdrowa, do tego stopnia, że powoduje wiele różnych chorób, od Candida po raka i choroby serca. Od lat wiadomo, że palenie papierosów powoduje raka płuc, ale pozostaje popularne. Ludzie nadal smażą się w słońcu, mimo że wiedzą, że powoduje czerniaka i inne nowotwory skóry. Przyjmują zarówno leki, jak i rekreacyjne narkotyki o szerokim spektrum szkodliwych skutków ubocznych, i wszędzie jeżdżą samochodami pomimo liczby ofiar śmiertelnych i szkód wyrządzonych środowisku.
Co ważniejsze, zanieczyszczamy planetę do tego stopnia, że może już nie być w stanie utrzymać życia w ciągu kilku lat. Nasza woda pitna zawiera niewiarygodną liczbę toksyn, nasze powietrze jest zanieczyszczone przez emisje samochodów i fabryk, nasza ziemia jest pokryta dioksynami, ołowiem i PCB, a nasza żywność jest zanieczyszczona śmiercionośnymi pestycydami. Nie wspominając o tym, że pojedynczy błąd komputerowy może doprowadzić do zniszczenia planety wojną nuklearną. Wydaje się, że prawo przeciwieństw odnosi się zarówno do społeczeństw, jak i do indywidualnych psychik.
Myślę, że wpływ chrześcijaństwa miał sporo wspólnego z wytworzeniem tej sytuacji. Chrześcijaństwo, podobnie jak wicca, jest duoteistyczne (dwoma bóstwami są Jahwe i Szatan) i postrzega świat w kategoriach dualistycznych, ale w zupełnie inny sposób niż wiccański ideał zrównoważonej, dynamicznej gry między przeciwieństwami. Chrześcijańskie bóstwa są widziane jako konkurujące ze sobą, nie współpracujące. Zamiast obaj być koniecznymi dla stworzenia, jeden jest postrzegany jako dobry a drugi zły. Tak więc dualizm chrześcijański jest hierarchiczny, nie zrównoważony, a wartości te są narzucane każdemu dualizmowi. W każdej danej parze przeciwieństw jedno jest dobre, a drugie złe, a przynajmniej jedno jest lepsze od drugiego i są uwikłane w walkę ze sobą. Jeśli więc życie jest dobre, śmierć jest zła.
Również chrześcijańska koncepcja życia pozagrobowego niewiele poprawia sytuację. Zamiast ciągłego cyklu życia i śmierci, człowiek otrzymuje tylko jedną szansę na życie, a następnie ofiarowuje się mu dwie alternatywy Nieba i Piekła, jedna będąca wiecznym rajem, druga wieczną męką. Biorąc pod uwagę te opcje, nic dziwnego, że śmierć zaczyna wyglądać dość przerażająco. Przeciętny człowiek prawdopodobnie nie jest zbyt pewny swojego miejsca przeznaczenia, a możliwość wylądowania w wiecznej męce za jakieś wykroczenie lub coś innego nie jest zbyt atrakcyjna.
Oczywiście nie mówię, że wszyscy chrześcijanie myślą w tych kategoriach. Wśród chrześcijan jest tak wiele różnorodności, jak wśród pogan. Mam na myśli filozofię chrześcijańską w najczystszej formie, zgodnie z zasadami fundamentalistów, czy twardogłowych każdego nurtu. Niektórzy mogą uważać, że nie jest sprawiedliwe uogólnianie tego na całe społeczeństwo, ale Kościół w przeszłości był znacznie bardziej dogmatyczny w takich sprawach niż większość chrześcijan w dzisiejszych czasach. Pomogło to stworzyć podstawy myślenia, które teraz nęka umiarkowanych chrześcijan a nawet niechrześcijan, a także fundamentalistów.
Co zatem my, jako poganie, możemy zrobić z tym wszystkim? Cóż, dobre miejsce na początek to uświadomienie sobie, że większość z nas nie została wychowana jako poganie i prawdopodobnie ma te same stare, inspirowane chrześcijaństwem uprzedzenia, czające się w naszej nieświadomości, jak wszyscy inni. Jak wspomniałam w ostatnim numerze, nie sądzę, aby większość z nas naprawdę myślała jeszcze o wszystkim z pogańskiej perspektywy. Łatwo jest myśleć jak poganin o konkretnych sprawach religijnych, ale powracać do naszych uwarunkowanych wzorców myślenia przez resztę czasu. Na przykład, ilu z nas poświęciło czas na zastanowienie się, co może oznaczać pogański pogląd na śmierć w przypadku np. aborcji?
Nie sugeruję też, że istnieje jakakolwiek właściwa odpowiedź na to, czy jakiekolwiek inne pytanie. Rozważając przyszło mi do głowy, że jeśli śmierć jest częścią cyklu życia i jesteśmy częścią natury, a nie ponad nią , wydaje się dość aroganckie definiowanie ludzkiego życia, nawet w postaci mikroskopijnego embrionu, jako świętego i nienaruszalnego, podczas gdy ciągle odbieramy życie roślinom i zwierzętom, zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio.
Patrząc na tę sprawę z pogańskiej perspektywy, w której cała sieć życia jest święta, może mieć sens uznanie embrionu zagrożonego gatunku za kluczowy, ale gatunku, który obecnie opanowuje planetę jak plaga szarańczy? Wydaje mi się, że w porównaniu do wszystkich licznych zgonów, które mają miejsce nieustannie, ten szczególny rodzaj śmierci nie jest wart zachodu. Miałabym więcej szacunku dla „pro-liferów”, gdyby okazali tak samo duże obawy co do śmierci wielorybów, lasów deszczowych lub Wielkich Jezior.
Inną kwestią, która nasuwa się w tym świetle, jest jedzenie mięsa. Teraz, jeśli całe życie jest święte, a śmierć jest naturalnym procesem, definiowanie zabijania zwierząt jako niezmiennie złego (podczas gdy zabijanie roślin jest OK) nie trzyma się kupy. Może to zabrzmieć dziwnie u zdeklarowanej wegetarianki, takiej jak ja, ale wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że istnieje wiele innych powodów dla niejedzenia mięsa, niż wyżej wymienione.
Po pierwsze, istnieją powody zdrowotne. Mięso, które jest obecnie masowo produkowane, zawiera duże ilości cholesterolu, tłuszczów nasyconych, hormonów wzrostu, pozostałości pestycydów i innych nieprzyjemnych rzeczy. Wykazano, że wegetarianie mają znacznie niższy odsetek nowotworów i chorób serca.
Faktem jest również, że hodowanie zwierząt na mięso jest niezwykle nieefektywnym wykorzystaniem zasobów. Produkcja mięsa zużywa znacznie więcej wody, ziemi i energii elektrycznej niż produkcja warzyw, nie wspominając o dużych ilościach białka roślinnego, które mogłoby być wykorzystane jako pokarm dla ludzi (produkcja wołowiny zużywa najwięcej). Ponadto obecne intensywne metody hodowli zwierząt („hodowla przemysłowa”) są bardzo zanieczyszczające i niewiarygodnie nieludzkie.
Nie zamierzam wgłębiać się w szczegóły ani przytaczać wszystkich statystyk dotyczących użytkowania gruntów itp., ponieważ tego rodzaju sprawy zostały dogłębnie omówione przez wielu innych autorów i tak naprawdę nie są przedmiotem tego artykułu. Chciałam tylko podkreślić, że istnieje wiele innych powodów, dla których nie jemy mięsa poza tym, że zabijanie zwierząt jest złe.
W każdym razie są to tylko dwa przykłady sposobów, w jakie pogańskie spojrzenie na śmierć może kształtować nasze poglądy w innych sprawach. I próba rozszerzenia naszego pogańskiego światopoglądu na „prawdziwy” świat jest kluczowa, jeśli chcemy rozwinąć nowe sposoby myślenia, które są niezbędne, aby powstrzymać ludzkość przed zniszczeniem siebie i Ziemi. Nie oznacza to, że wszyscy muszą stać się poganami, bo inaczej wszyscy umrzemy, tylko że poganie mają kluczową rolę do odegrania w ratowaniu Ziemi. A ponieważ Rzemiosło staje się bardziej widoczne, mam nadzieję, że niektóre z naszych pomysłów przenikną do innych religii i zaczniemy widzieć bardziej holistyczne i szanujące naturę formy chrześcijaństwa, judaizmu itd. Tymczasem co możemy zrobić, to rozwinąć naszą teologię i naszą wspólnotę do punktu, w którym może ona stanowić fundament naszego całego światopoglądu i życia, tak jak stanowiły dla naszych pogańskich przodków.
Tłumaczenie: Velkan
Redakcja: Merrick Moonchild