Loader Image

Magus z St. Giles

Madeline Montalban i jej magiczne dziedzictwo. 

W dzisiejszej epoce czarownic medialnych i magicznych wannabes stosunkowo rzadko można znaleźć w ezoterycznym świecie kogoś, kto stroni od rozgłosu i reklamy. W przeszłości taką osobą była Madeline Montalban (1910–1982), którą za życia opisywano jako „najlepszą magiczką ceremonialna w Londynie”, ale mogła wejść do księgarni Atlantis i Watkins i przejść nierozpoznana przez ich klientów. Dwadzieścia lat po jej śmierci nadszedł czas, by zbadać jej życie, magiczną karierę i pozostawione przez nią dziedzictwo. Dla piszącego te słowa jest to osobista historia, ponieważ znałem Madeline przez ostatnie piętnaście lat jej życia i byłem jednym z jej uczniów. W ciągu całego życia Madeline nie napisała ani jednej poważnej książek na temat okultyzmu, a jej publiczne występy na ezoterycznych zgromadzeniach były rzadkie. Pod koniec lat 60., kiedy spotkałem ją po raz pierwszy, była właściwie pustelniczką, która prawie nigdy się nie ryzykowała wychodzenia z domu, mimo że mieszkała o rzut kamieniem od tętniącego życiem West Endu w Londynie. Przyjmowała jednak wybranych gości, unikając w znacznym stopniu kontaktów towarzyskich z innymi praktykującymi, a przyjęcia, które organizowała dla studentów i przyjaciół, były wystawne. Pomimo że trzymała się na uboczu, Madeline była kochana i szanowana. Czasem, gdy cierpiała na jedną z sporadycznych huśtawek nastrojów, które często prowadziły do jej słynnych ataków wściekłości, obawiano się jej w jej małej koterii starszych studentów i osobistych przyjaciół, którzy należeli do jej magicznego Zakonu Gwiazdy Zarannej (Ordo Stella Matutina). 

Ponieważ Madeline odmówiła jazdy na okultystycznej towarzyskiej karuzeli, wokół niej wyrosła aura tajemnicy, spekulacji i mitów. Często celowo ją tworzyła i czasami nawet najbliższym przyjaciołom trudno było oddzielić prawdziwą osobę od stworzonej legendy. Łatwo się nudziła i nie znosiła głupoty. Podobnie jak większość magów, których patronem jest Hermes, mogła z łatwością przyjąć osobowość trickstera, a czasem agenta chaosu. Ta niebezpieczna kombinacja, wraz z jej niezwykłymi metodami nauczania, doprowadziła do ciekawych i dość ekscytujących zdarzeń. Jeśli Madeline nie wierzyła, że niedoszły uczeń był szczery w swoich poszukiwaniach, mogła być dość okrutna. Byłem obecny niejednokrotnie przy tym, kiedy mówiła poszukującemu z szeroko otwartymi ze zdumienia ustami, że jej uczniowie są tak zaawansowani na magicznej ścieżce, że mogą lewitować i naśladować Jezusa, chodząc po wodzie! Był to test ich poziomu naiwności, ale ludzie, którzy nie rozumieli tego sposobu nauczania, odchodzili, mrucząc, że jest szarlatanka i szaloną kobietą. Oczywiście nie zdali testu. W rzeczywistości stosowała starą okultystyczną sztuczkę polegającą na stawianiu rzeczywistości na głowie i sprawdzaniu, czy ktoś to zauważył. 

Jej motto brzmiało: „Nie akceptuj niczego. Kwestionuj wszystko” i w szalonym świecie okultyzmu warto o tym pamiętać. To mądra rada, która dobrze mi służyła przez lata. Z powodu często ekscentrycznej i dziwacznej postawy Madleine ludzie albo ją kochali, albo nienawidzili. Jednak ci, którzy tolerowali jej dziwne sposoby i zostali zaakceptowani jako jej uczniowie wkrótce dowiedzieli się, że zadziałała jako katalizator, który zmienił ich życie. To znak dobrego okultystycznego nauczyciela, a ona z pewnością wpłynęła na moje życie i kierunek, w jakim podążyłem na Ścieżce w młodym wieku. 

Za magiczną osobowością potężnego i kompetentnego nauczyciela okultystycznego był bardzo przyziemny Koziorożec, który pogardzałby dzisiejszymi idealistycznymi newage’owymi puszystymi króliczkami. Madeline nauczyła swoich uczniów, że przede wszystkim magia jest sztuką praktyczną i nauką okultystyczną opartą na prawach naturalnych. Przede wszystkim musisz być w stanie uzyskać praktyczne rezultaty w świecie materialnym, jeżeli robisz to dobrze. Dodała jednak: „Magia pomaga tym, którzy pomagają sobie. Nie możesz dostać za pomocą magii czegoś, co łatwo zdobędziesz w inny sposób.” Bardzo mądre słowa, które powinni wziąć pod uwagę ci, którzy rzucają zaklęcia z najbardziej trywialnych powodów, za każdym razem, jak im spadnie spiczasty kapelusz. Magiczna filozofia Madeline była mocno oparta na hermetycznej sztuce astrologii (którą uważała za podstawę starożytnych religii i mitologii), tajnej tradycji stojącej za Tarotem, studiowaniu wróżb, znaków i snów oraz, co najważniejsze, kontroli nad krainami żywiołów i komunikacji psychicznej z siłami anielskimi.

Ta praktyczna postawa Madeline wobec magii, w połączeniu z niezwykłymi, niektórzy mogliby powiedzieć, heretyckimi wierzeniami, doprowadziła kilku głupich ludzi do nadania jej przydomku „czarnego maga”. Jej odpowiedź była typowo bezpośrednia i szczera. Powiedziała: „Sama magia nie jest ani czarna ani biała… Magowie jest po prostu magowie, a cele, do których zaprzęgają swoje moce, to ich sprawa.” Podobnie jak wielu magów i okultystów starej szkoły, Madeline nie miała żadnych oporów, by kogoś zaatakować, jeśli ją rozzłoszczono. Inny członek Zakonu opisał mi, jak kiedyś poszła na lokalny targ uliczny i przyniosła zestaw dużych białych talerzy obiadowych. Następnie napisała na nich klątwę i imię odbiorcy w jednym z magicznych alfabetów, używając markera (oczywiście konsekrowanego), zanim rytualnie roztrzaskała je na kawałki swoim ceremonialnym mieczem. Aktowi temu towarzyszyła wiązanka barwnego języka zawierająca imię osoby oraz jej prawdopodobny los.

Po raz pierwszy spotkałem Madeline w sierpniu 1967 roku, pisząc do niej po jednym z jej artykułów na temat magii opublikowanym w popularnym magazynie okultystycznym Prediction. Spotkaliśmy się w jej dużym mieszkaniu w stylu gotyckim przy Grape Street w St. Giles, tuż za teatrem Shaftesbury, który w tym czasie pokazywał kontrowersyjny hipisowski musical Hair. Grape Street znajduje się kilka kroków od słynnej księgarni Atlantis i British Museum. W okolicy znajdowała się również ulubiona włoska restauracja Madeline i sklep monopolowy, który zapewniał jej codzienne dostawy wina. Z wieżyczkami, balkonami i ołowiowymi oknami mieszkanie wydawało się zupełnie nie na miejscu w modnym Londynie. Wznosiło się nad ulicą jak wieża z baśni lub siedziba czarodziejki. 

Wewnątrz ten nieziemski efekt potęgowały niezwykłe antyczne meble i przeszklone szafki i półki pełne okultystycznych ciekawostek i tajemnych książek z XIX wieku. Nieustannie płonęły świece i kadzidła, dodając atmosfery. Było to najbardziej nawiedzone miejsce, w jakim kiedykolwiek byłem. Przebywanie w pokoju gościnnym zawsze było zniechęcającym przeżyciem, kiedy leżało się obudzonym, aż do wczesnych godzin, słuchając upiornych kroków kroczących po korytarzu i skrzypiących klamek. W ciągu dnia miejsce wypełniały żywiołaki, które można było po prostu zobaczyć kątem oka jako małe rzucające się cienie, ponieważ Madeline nie była osobą, która wyganiała duchy. Przyjmowała ten cały inwentarz i była zawsze młoda duchem. Nawet kiedy zacząłem ją odwiedzać, grupa nastolatków, dzieci jej uczniów, prowadziła krótkotrwałą piracką stację radiową z jej mieszkania w czasie słynnego i dziwnego lata miłości.

Na naszym pierwszym spotkaniu Madeline sprawdziła mój horoskop. Powiedziała mi, że znała mnie w poprzednim życiu w starożytnym Egipcie i że nosiłam „Znak Kaina”. Ostatniego komentarza  nie zrozumiałem w pełni. Zajęło mi kilka lat zrozumienie jego pełnego znaczenia. W tamtym czasie byłem zdziwiony i jako nieśmiały dziewiętnastolatek nie miałem wystarczającej odwagi, by zapytać tę groźną postać, ubraną w jeden ze swych z jej znaków firmowych, mocno haftowanych arabskich kaftanów, co to znaczyło. Byłem przytłoczony jej magiczną osobowością i egzotyczną atmosferą jej mieszkania.W tamtym czasie byłem zdziwiony i jako nieśmiały dziewiętnastolatek nie miałem wystarczającej odwagi, by zapytać tę groźną postać, ubraną w jeden z jej znaków firmowych mocno haftowanych arabskich kaftanów, co to znaczyło. Byłem przytłoczony jej magiczną osobowością i egzotyczną atmosferą jej mieszkania. Był to szok kulturowy dla młodego chłopca mieszkającego na osiedlu z rodzicami z klasy robotniczej. Tak naprawdę, w domu koloryzowałem szczegóły stylu życia Madeline, ponieważ mój ojciec był metodystą i socjalistą starej szkoły, który tego nie popierał. Madeline zapisała mnie również na korespondencyjny kurs  magii i w gruncie rzeczy poinformowała mnie, że wcześniej już odwiedziłem mieszkanie kilka razy jako mój doppelganger, chociaż myślała, że jestem jednym z wielu duchów zamieszkałych w tym miejscu. Wyjaśniło to wyraz zaskoczenia na jej twarzy, kiedy po raz pierwszy wyszedłem z windy i wszedłem do przedpokoju mieszkania. Moje nieświadome wizyty astralne stały się później przedmiotem jednego z jej artykułów w Prediction Annual, chociaż nie wymieniała mnie z imienia.

Zaczęliśmy rozmawiać o tym, jak zaangażowała się w okultyzm i opowiedziała mi dość romantyczną historię, którą najwyraźniej opowiadała innym studentom i dziennikarzom. Według tej opowieści jej ojciec, który był bogatym biznesmenem z północnej Anglii, nie wiedział, co zrobić z Madeline, zbuntowaną nastolatką. Więc w wieku szesnastu lat rzekomo wsadził ją w pociąg do Londynu z dużym czekiem i listem zaadresowanym do Aleistera Crowleya. Pieniądze miały skłonić Wielką Bestię do wzięcia jej pod swoje skrzydła jako uczennicy czarnoksiężnika. Kiedy Madeline dotarła do jego mieszkania na Half Moon Street, wpuściła ją jego najnowszą Szkarłatna Kobieta, która powiedziała, że jest on w wannie z atakiem astmy. Jako że Madeline lub jeden z jej krewnych (nie pamiętam, który) cierpiała na astmę, była w stanie pomóc mu odzyskać siły po ataku i był jej za to dozgonnie wdzięczny. Twierdziła, że była z Crowleyem w jego Opactwie Thelemy na Sycylii, ale w tym czasie miałaby zaledwie dziesięć lat! Prawda jest nieco inna. Madeline urodziła się w 1910 r. w Blackpool, Lancashire, a jej prawdziwe imię to Madeline Sylvia Royals. Zawsze była zadowolona, że dzieliła swoją datę urodzenia (choć nie w tym samym roku) z Elvisem Presleyem. Jako dziecko cierpiała z powodu złego stanu zdrowia i prowadziła dość samotne życie, mając tylko surowych rodziców za towarzystwo. Wymuszona poprzez chorobę izolacja dawała jej dużo czasu na czytanie książek, a jej ulubionymi autorami byli pisarze przygodowi, tacy jak Kipling, H. Rider Haggard i Lord Bulwer-Lytton. Czytała też chciwie Biblię, a później mówiła, że próby zrozumienia ezoterycznego znaczenia mitów w niej zawartych doprowadziły ją ostatecznie okultystyczna ścieżkę. W 1939 roku wyszła za mąż za oficera marynarki George’a E. Northa i od tego czasu czasami używała nazwy Dolores North. 

W rzeczywistości Madeline prawdopodobnie spotkała Crowleya w latach 30., kiedy pracowała jako dziennikarka w Fleet Street z Daily Express i jako korespondentka agencji prasowej Reuters. Madeline pamiętała  „najbardziej niegodziwego człowieka na świecie” (na pewno nie w porównaniu współczesnymi mu Hitlerem i Stalinem) jako „doskonałego angielskiego dżentelmena”, który pomimo swojej reputacji seryjnego uwodziciel obu płci i w ogóle wszystkiego najgorszego, nigdy nie wykonał żadnych niestosownych podchodów w jej kierunku . W rzeczywistości, powiedziała, uważał ją za swoje „Księżycowe dziecię” i używał jej w magicznych ceremoniach jako jasnowidza. To, czy rzeczywiście pracowała magicznie z Crowleyem, zawsze było kwestią otwartą. Jednak kolega z OMS powiedział mi, że miała  w skrzyni pełny zestaw rytualnych szat z AA, osobistej magicznej grupy Crowleya.

Być może trochę ironicznie, Madeline myślała, że Crowley, podobnie jak wielu znanych okultystów, stał się ofiarą okoliczności, ponieważ zaczął wierzyć w kłamstwa, które ludzie o nim mówili, i pomógł w rozwijaniu własnej legendy. Jako magiczka wierzyła, że jego wielkim błędem, oprócz zażywania zbyt wielu narkotyków aż został ćpunem, było odrzucenie astrologii. Ta obserwacja zawsze mnie zastanawiała, ponieważ kiedyś napisał książkę na ten temat i wydaje się, że używał jej do ustalania czasu swoich magicznych operacji. Ogólnie rzecz biorąc, Madeline odrzuciła metody Crowleya jako „przedramatyzowaną bzdurną stylizację zaprojektowaną, by zaimponować tym o słabej woli”. Jednak przyznała mu, że nauczył ją wszystkiego o Tarocie i Kabale – więc nie był taki zły! 

Po rozstaniu się z Crowleyem, w pewnym momencie Madeline kontynuowała studia okultystyczne, zarabiając na życie jako reporterka. Podczas II wojny światowej wstąpiła do Królewskiej Marynarki Wojennej jako Wren i służyła jako osobisty personel Lorda Louisa Mountbattena, admirała Floty, członka rodziny królewskiej, a po wojnie ostatniego namiestnika Indii. W rzeczywistości Madeline twierdziła, że potajemnie działała jako jego osobiste medium i jasnowidz. Kiedyś pokazała mi srebrną oprawioną fotografię Mountbattena w mundurze morskim, którą dla niej podpisał. Krąży plotka, że interesował się okultyzmem. Gerald Gardner powiedział Doreen Valiente, że kiedy po raz pierwszy spotkał Madeline, a było to w czasie wojny,  miała na sobie mundur oficera marynarki. Powiedziała również Gardnerowi, że to była tylko przykrywka, ponieważ działała jako osobisty jasnowidz Mountbattena. Pisarz i badacz Philip Heselton niedawno odkrył, że mąż Madeline, komandor „Bill” North R.N., był kierownikiem rodzinnej posiadłości Mountbattena na skraju New Forest w hrabstwie Hampshire. Kiedy Madeline poznała Gardnera, powiedziała mu, że ma „związek rodzinny” z wiejską posiadłością Mountbattena.

Przed 1951 r. i uchyleniem starego Witchcraft Act (Prawa o czarach) Madeline, podobnie jak jej współcześni okultyści i czarownicy, trzymała się w cieniu, unikała rozgłosu i ukrywała swoje zainteresowania jako badania nad folklorem i starożytnymi religiami. Jednak w 1945 roku wydawała się dość aktywna na w londyńskim środowisku ezoterycznym. W tym czasie mieszkała w mieszkaniu w kamienicy, która stała na miejscu obecnego biurowca Center Point w St. Giles Circus. Jedną z jej ulubionych historii było to, że przeklęła nowy nowoczesny budynek i dlatego przez długi czas w latach sześćdziesiątych stał on pusty. Znała ludzi takich jak Gerald Gardner; żydowsko-niemiecki uchodźca Michael Juste (Houghton), hierofanta Ukrytego Zakonu Mistrzów, który założył księgarnię Atlantis w latach 30-tych; oraz Kenneth Grant, szef Tyfonicznego O.T.O. Grant twierdził, że Madeline i Gardner przeprowadzali razem magiczne rytuały. Mówił, że Gardner przedstawił go „pani North” pod koniec lat czterdziestych po tym, jak Grant rzucił mu wyzwanie, by pokazał mu „prawdziwą czarownicę” (osobista komunikacja z Grantem 20.12.93). W rzeczywistości Madeline powiedziała mi, że przepisała na maszynie rękopis historycznej powieści Gardnera High Magic’s Aid opublikowanej przez Michaela Juste w 1949 roku. Od tego czasu dowiedziałem się, że powiedziała innemu członkowi OMS, że również zredagowała go, wykorzystując swoje umiejętności dziennikarskie. Twierdzenie to potwierdza również Doreen Valiente, której Gardner opowiedział tę samą historię. 

Chociaż Madeline wydaje się, że w tym okresie życia radośnie przyjęła publiczny wizerunek czarownicy, kiedy ją poznałam, nienawidziła wiccan i powiedziała, że uważa Gardnera za „oszusta i zboczeńca”. Opowiedziała mi o tak zwanym magicznym rytuale, w którym brała udział, gdy w niebo odziany Gardner był związany i łaskotano mu genitalia miotełką do kurzu. Pomimo ostrych protestów ze strony jego współczesnych amerykańskich uczniów, że to wszystko kłamstwa, upodobania Gardnera do rytualnych scenariuszy S&M zostały niezależnie potwierdzone przez innych, którzy go znali. Co kogo kręci.

Każda dyskusja na temat współczesnej wicca w obecności Madeline była zakazana. Żywiła szczera niechęć do medialnych czarownic, które często występowały w niedzielnych  gazetach w latach 60. i 70. XX wieku. Można się zastanawiać, co by zrobiła z faktem, że nieżyjący już Alex Sanders zdobył kopie niektórych kursów OMS i wykorzystał je w szkoleniu nowych czarownic. Jak na ironię, niektóre z nich zostały włączone do Aleksandryjskiej Księgi Cieni przez nieświadomych ich źródła i są teraz akceptowane jako starożytne nauki Rzemiosła! Miejmy nadzieję, że byłaby rozbawiona tą ironia, ale kiedy opisano ją jako „Czarownicę z St. Giles” w wywiadzie opublikowanym w jednej z części Man, Myth & Magic w latach 70., wpadła w szał. 

Była jednak świadoma mojego własnego zainteresowania Rzemiosłem, które wyprzedzało nasze spotkanie o około cztery lata i nie starałem się tego ukryć. Wydawało się, że toleruje to do pewnego stopnia, ponieważ wiedziała, że bardziej interesują mnie aspekty folklorystyczne i tradycyjne. W rzeczywistości nawet aktywnie zachęcała mnie do nich, pomagając mi napisać rękopis na temat historycznego czarownictwa, który ostatecznie nigdy nie został opublikowany. Dziwne, że Madeline zawsze miała w swoim kręgu towarzyskim młodego mężczyznę, który interesował się tradycyjnym czarownictwem i folklorem. W późnych latach 60. zajmowałem tę rolę na chwilę. Jednak wszystko stanęło na ostrzu noża w 1969 roku, kiedy zostałem zainicjowany do gardneriańkiego wicca i niestety pokłóciliśmy się  na chwilę. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek wybaczyła mi to, co uważała za osobistą zdradę i akt zdrady, a nasza relacja nigdy nie była już taka sama. Często zastanawiałem się, co wydarzyło się między nią a Gardnerem, aby wyjaśnić to wszystko, ale bardzo wątpię, że kiedykolwiek się dowiemy.

Dopiero w połowie lat 50. Madeline, podobnie jak wielu innych okultystów, uznała, że jest wystarczająco bezpieczna, by wyjść z szafy na miotły i otwarcie pisać o magii. Witchcraft Act (Prawo o czarach) zostało uchylone i wkrótce potem zaczęła regularnie współpracować z Prediction pisząc o astrologii, tarocie i sztuce okultystycznej. Uzupełniała ten miesięczny dochód pisząc powieści romantyczne pod pseudonimami i robiąc wykresy narodzin i wróżąc z  tarota dla zamożnych klientów. W 1956 r. Madeline założyła Zakon Gwiazdy Zarannej, po czym nastąpiło wizjonerskie doświadczenie z udziałem zbuntowanego archanioła Lumiela. Jako zewnętrzny krąg OMS zaczęła rozprowadzać kurs korespondencyjny z magii anielskiej. Były to początkowo dwadzieścia dwie lekcje. Opierał się na średniowiecznej magii, głównych arkanach tarota, astrologii i hermetycznych i kabalistycznych okultystycznych korespondencjach. Niektóre z bardziej filozoficznych materiałów na tych kursach pochodziły ze źródeł teozoficznych, takich jak Doktryna Tajemna Madame Blavatsky i Księga Enocha. Wpływ na to miały także pisma okultystycznego autora R. Randalla Stevensa. W latach 50. napisał kilka wydanych własnym sumptem książek o Atlantydzie i tajemnicach egipskich i był wielkim mistrzem ezoterycznej grupy zwanej The Knight Templars of Aquarius (Rycerze Templariusze Wodnika) z siedzibą na Wyspach Normandzkich. 

Odbycie kursu w comiesięcznych lekcjach doprowadziło ostatecznie tych, których uznano za odpowiednich, do wewnętrznego kręgu OMS. Późniejsze lekcje zawierały trochę lucyferiańskiego materiału, a uczniów stopniowo wciągano, dopóki nie mieli odpowiedniego nastawienia, aby zaakceptować takie kontrowersyjne idee, jak prawdziwa natura mitu Upadku i Ogrodu Edenu, anielskie pochodzenie rasy ludzkiej i prawdziwa tożsamość Mistrza Jezusa. Kursanci byli głównie zainteresowanymi, którzy przeczytali artykuły Madeline w Prediction i napisali do niej z prośbą o dalsze informacje na temat magii. Madeline wierzyła, że znała tych starszych uczniów, którzy ostatecznie wstąpili do Zakonu we wspólnym przeszłym życiu jako kapłani i kapłanki w starożytnym Egipcie.

W przeciwieństwie do fantastycznych twierdzeń wielu okultystów z jej pokolenia, którzy wymyślili „wniebowstąpionych mistrzów” lub twierdzili, że byli nauczani przez tybetańskich lamów, Madeline była dość otwarta na temat źródła swojej wiedzy okultystycznej. Powiedziała, że większość z niej została zdobyta przez „lata studiów w zakurzonych bibliotekach i muzeach”. Kluczem do jej sukcesu jako  magiczki i nauczyciela okultystów było to, w jaki sposób udało jej się zsyntetyzować starożytną chaldejską wiedzę o gwiazdach z mitologią egipską, średniowieczną magią grimuaryczna, naturalną magią Renesansu i lucyferyczną gnozą. Jej podstawowymi głównymi źródłami jej magicznego systemu były Wyrocznie chaldejskie, okultystyczna filozofię Agrippy, The Magus Sir Francisa Barratta, Klucz Salomona, Księga Świętej Magii Abramelina Maga  i enochiański system doktora Johna Dee. Ekscytujące i mocne rzeczy – zwłaszcza w czasie, gdy byłem aspirującym nastoletnim magiem.

Madeline pociągali starożytni Chaldejczycy, ponieważ wierzyła, że ich magiczna religia opierała się na ezoterycznej astrologii i pierwotnej wiedzy o gwiazdach. Czcili gwiazdy, powiedziała, jako symbole niewidzialnych sił, ale nie popełniając powszechnego błędu wielu wyznawców religii, mylących rzeczywistość z symbolem. Siły te, które nazywali bogami planetarnymi, były takie same jak Archanioły inwokowane przez członków podczas ich magicznych działań. Aniołowie byli androgyniczni i mogli pojawić się w formie męskiej lub żeńskiej. Odpowiadali także bogom i boginiom mitologii sumeryjskiej, egipskiej, celtyckiej i nordyckiej i co ciekawe Madeline zawsze określała siebie jako pogankę i mówiła, że wyznawaną przez nią religią jest pogaństwo. Podstawowym założeniem jej magicznego systemu było użycie pewnych symboli jako skrótu, aby osiągnąć koncentrację energii mentalnej skoncentrowanej na wymaganym celu. Wisienką na torcie było porozumiewanie się z aniołami lub bogami, aby poprosić o ich dodatkową pomoc, aby uzyskać efekt końcowy. Materialne okoliczności mogą być następnie manipulowane, aby wytworzyć pożądany rezultat na fizycznym planie. 

Do tak zwanej „magii niskiej” można użyć żywiołaków i ziemskich duchów. W wywiadzie dla Man, Myth and Magic Madeline opisała, jak pracowała z demonami lub duchami, które trzymała w butelkach. Wyjaśniła to po prostu w kategoriach dżina uwięzionego w słynnej lampie Aladyna. Użyto zwykłej butelki z etykietą zawierającą pewne sigile reprezentujące ducha, który ma zostać przywołany. Ceremonia została wykonana, duch został przywołany, a następnie uwięziony. Butelka z duchem została zakorkowana i zapieczętowana woskiem gotowa do użycia w przyszłości przez klientów, którzy sowicie za nią zapłacili. Co ciekawe, bardzo podobne praktyki można znaleźć w tradycyjnym czarownictwie. 

Madeline wierzyła, że wiele bzdur (faktycznie używała innego, silniejszego słowa) mówiono o inicjacjach do tej czy innej magicznej loży lub na wysoki stopień. Na przykład miała mało czasu na to, co uważała za teatralność Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku i podobnych magicznych lóż. W rzeczywistości większość jej praktycznej pracy magicznej i okultystycznej była podobna do tradycyjnych praktyk dawnych wioskowych czarowników. Używała minimum magicznych rekwizytów – świeca, jakieś kadzidło, odpowiednia karta tarota lub dwie, jakieś magiczne sigile i inkantacja napisana na dziewiczym pergaminie w jednym z magicznych alfabetów i kilka monet. Wierzyła, że najważniejsze inicjacje nie miały miejsca za drzwiami świątyń stworzonych przez ludzi. Dla niej życie było Wielka Inicjacja i wcieliliśmy się na Ziemi, ponieważ to szkoła dla dusz. Dla tych, którzy wybrali okultystyczną ścieżkę w tym życiu, była to ciężka szkoła i nie mówimy tutaj o Hogwarcie! 

Retrospektywnie, niektórzy ludzie krytykowali lekcje Madeline za to, ze były proste i nieskomplikowane. Należy pamiętać, że jej kursy były produktem ich czasu. Zostały napisane prostym językiem, ponieważ uczyła zwykłych ludzi, a nie naukowców czy intelektualistów. Niektóre z pomysłów, które przedstawiała, były wystarczająco zadziwiające, dla zwykłych ludzi by mogli je zaakceptować, nie owijając ich w przekombinowana prozę i zwiewne koncepcje. Jej motto brzmiało „Nie komplikuj” i, jak wszyscy prawdziwi i doświadczeni praktykujący Królewska Sztukę, uczyła, że jeśli nie masz pod ręką ozdobnej różdżki, używasz palca. W końcu magiczne narzędzia są tylko przedłużeniem twojej Woli. 

Mówiąc o modus operandi magii, Madeline powiedziała, że uniwersalne prawa kontrolują wszystko w kosmosie, pomimo że naukowcy odnoszą wrażenie, że wszystko jest chaotyczne i losowe. Zadaniem studenta Misteriów było zbadanie tych kosmicznych praw i zrozumienie ich zastosowania na płaszczyźnie fizycznej. Pierwsze studium maga podsumowano w maksymie starożytnych szkół misteryjnych, w której stwierdzono: „Człowieku poznaj siebie, a poznasz wszechświat i bogów”. W praktyce zostało to również wyrażone poprzez hermetyczne motto „Jako na górze, tak i na dole” i okultystyczny system korespondencji łączący makrokosmos (wszechświat) z mikrokosmosem (ludzkością). Uczyła, że te korespondencje powinny być pierwszą rzeczą, której początkujący mają się nauczyć i opanować. 

We współczesnym znaczeniu tego słowa, Madeline nie można opisać jako feministki i z pewnością nie była poprawna politycznie, ponieważ nie wymyślono wtedy jeszcze tego terminu. Jednak stoi w utalentowanym składzie potężnych okultystek XX wieku, do których należą Moina McGregor Mathers, Dion Fortune, Christine Hartley, Annie Besant i Alice Bailey. W magicznym systemie Madeline kobiety odegrały ważną rolę zarówno jako jasnowidzki, jak i magiczki. Co najważniejsze, działały w szamańskiej roli jako pośredniczki między ludzkością a siłami anielskimi. W metaforyczny sposób jest to opisane w micie o ogrodzie Edenu i wężu, który nauczył pierwszą kobietę zakazanej wiedzy. Wąż był oczywiście formą przyjętą przez lorda Lumiela, archanioła Ziemi, a jego zadaniem jest kształcenie ludzi w sprawach okultystycznych. W ten sposób ostatecznie osiągnie kosmiczne odkupienie, jako że zawiodły jego poprzednie interwencje w naszych sprawach, aby przyspieszyć ewolucję człowieka. 

Podobnie jak rosyjski mistyk Gurdjieff Madeline wierzyła, że większość ludzkości śpi – „sen śmierci” grubego materializmu. Aby użyć terminu wymyślonego przez francuskiego filozofa Guy Deborda, są to materialiści „urodzeni w glinie”, którzy chętnie akceptują „społeczeństwo spektaklu”. Są zadowoleni z przetrwania na na pozbawionej duchowości diecie „chleba i cyrku”, zapewnianej przez tymczasowa władzę, aby utrzymać ich szczęśliwymi i uległymi. Dzisiejsze kontrolowane społecznie wydarzenia, takie jak Złoty Jubileusz Królowej, Wielki Brat i obsesja publiczności na punkcie słabych celebrytów emanujących fałszywym blaskiem idealnie do tego pasują. Boską misją Pana Lumiela i jego ziemskich wyznawców jest próba przebudzenia ludzi z ich śmiertelnego snu, aby mogli rozpoznać wewnętrzne światło. Kiedy to się stanie, Lumiel zostanie odkupiony, a Mroczny Anioł ponownie zajmie należne mu miejsce w kosmicznym porządku jako Pan Światła, pierworodny wszechświata. 

Madeline wierzyła, że kobiece wibracje mogą łatwiej przyciągnąć siły anielskie, jak w wspomnianym wcześniej micie o rajskim ogrodzie Edenu, w którym Lumiel uczył Ewę i zignorował Adama. Kobiety mogą również łatwiej tworzyć lśniące pole energetycznej mocy, przez które, jak wierzyła, magiczna moc działa w świecie fizycznym. Opisała to w kategoriach kabalistycznych jako Szechina lub Oblubienica Boga, żeński aspekt Boskości. Identyfikowała ją także ze starożytnymi boginiami księżyca, takimi jak Diana, Tanith, Lilith i Hecate. Pani Lilith, oczywiście, jest małżonką Pana Lumiela i została odrzucona przez Adama, kiedy próbowała nauczyć glinianego mężczyznę z jego pierwotną niewinnością, czym naprawdę jest życie, wszechświat i cała reszta. W neognostyckiej kosmologii Madeline archaniołowie byli emanacją od Boga Ojca-Matki stworzonymi, aby działać jako planetarni regenci naszego Układu Słonecznego. Jako demiurg, Lumiel jest panem tego świata i to przez niego śmiertelnicy mogą skontaktować się z Absolutem. 

Pomimo nacisku na rolę kobiety w wewnętrznych wymiarach i w wymiarze kosmicznym, Madeline zaakceptowała także ważną rolę, jaką odgrywają mężczyźni w Sztuce Magicznej. Widziała to jako średniowieczny obraz wyrażony w mitach arturiańskich, romantycznych legendach i baśniach w postaci rycerza oddanego swojej dworskiej damie, który spędza noc przed bitwą lub poszukiwaniami na modlitewnym czuwaniu. Faktycznie Madeline była zafascynowana arturiańskimi legendami i zabrała mnie podczas mojej pierwszej wizyty około 1968 roku do Tintagel i Boscastle w Kornwalii. 

Dla Madeline mityczne poszukiwanie Graala symbolizowało wewnętrzne poszukiwania wojownika lub maga jego animy, czyli kobiecej części psychiki, przez które mógł osiągnąć duchowe oświecenie. Anima dostarcza również obraz idealnej kobiety lub femme fatale jego fantazjom, które na poziomie duchowym mogą manifestować się w jego życiu jako bogini Losu lub ludzki przedstawiciel. Gdyby kobieca strona była doskonale zrównoważona z jego męską stroną, mógłby otrzymać bezpośrednio wiedzę i mądrość z wewnętrznych planów, których potrzebował, aby poznać samego siebie. Powinniśmy pamiętać, że to Pani Jeziora, pochodząca od elfów, i strażniczka Excalibura z Innego Świata, podarowała królowi Arturowi magiczny miecz. Był on mu tylko wypożyczony i musiał zostać zwrócony do jej magicznego królestwa po śmierci Artura. Posiadał go tylko za jej pozwoleniem jako tymczasowy Pendragon Albionu, a także musiał poślubić Suwerenność, czyli boginię ziemi, aby rządzić swoim królestwem w jej imieniu. W starożytnych mitach walijskich Arthur zstąpił do Annwn, aby zdobyć kocioł Graala strzeżony przez dziewiątkę dziewic i tym samym przeszedł „podziemną inicjację” Mrocznej Bogini.

Graal lub Kocioł to kobiecy symbol. Każdy człowiek ma w sobie cechy wrażliwości i delikatności. Jednak każda kobieta ma swój animus, męski aspekt swojej psychiki, który reprezentuje jej idealnego męskiego kochanka i Rogatego Boga. Na zewnątrz symbolizuje go Excalibur, magiczny miecz działania, siły i odwagi. Madeline nauczała, że tylko dzięki zrównoważeniu tych męskich i żeńskich energii w sobie, w procesie alchemicznym znanym jako „święte małżeństwo przeciwieństw”, mag (dowolnej płci) może osiągnąć duchową transformację, która jest ostatecznym celem Wielkiego Dzieła Królewskiej Sztuki Magicznej. 

Na bardziej przyziemnym poziomie, na początku lat 70. Madeline miała ponoć planować zakup zamku w Walii (baśniowy Castell Coch niedaleko Cardiff byłby idealny i byłby fantastycznym magicznym ośrodkiem!). Co bardziej realistyczne, planowała wydawać magazyn okultystyczny na błyszczącym papierze. Jak można przewidzieć, miał się nazywać The Magus. Chciała, bym to ja redagował tę nową publikację, i odbyliśmy kilka nocnych rozmów telefonicznych w celu omówienia sprawy. Madeline prowadziła nocny tryb życia i często pisała swój wkład do Prediction w ostatniej chwili, aby zdążyć na termin wydawcy, późno w nocy, a potem długo spała w ciągu dnia. Niestety, podobnie jak jej wielki plan na magiczny butik w Harrodsie sprzedający drogie świece, kadzidła i talizmany bogatemu ludowi, pomysł na magazyn się nie powiódł, a zamek był po prostu kolejną fantazją w walijskiej mgle, pośród wielu innych z tego czasu.

W ostatnich latach swojego życia, ku zaskoczeniu (i konsternacji) niektórych z jej przyjaciół, Madeline mocno zaangażowała się w Towarzystwo Ryszarda III. Była to organizacja zajmująca się badaniami historycznymi, poświęcona ostatniemu królowi Plantagentowi, który stracił koronę na rzecz Henryka Tudora na polu bitwy w Bosworth. O dziwo, Madeline mocno wierzyła w teorię Murraynitów, że król Ryszard był duchowym przywódcą pogańskiej „starej religii” w XV-wiecznej Anglii. Wierzyła też, że dzieliła przeszłe życie ze średniowiecznym królem i że nadal utrzymywał z nią psychiczny kontakt z Drugiej Strony. Ta wiara objawiła się w niedokończonej powieści historycznej stworzonej przez automatyczne pisanie i miała nazywać się albo Biały Dziki, albo Król Czapli (biały dzik był osobistym heraldycznym zwierzęciem Richarda, a Król Czapli jednym z wcieleń boga czarownic w Tradycyjnym Rzemiośle). Jej nowo odkryte zainteresowanie doprowadziło również do kilku wielkich imprez w jej londyńskim mieszkaniu, gdzie biesiadnicy w średniowiecznym stroju wcale nie wyglądali jakby byli nie na miejscu!

Madeline odeszła do duchowego świata w 1982 roku po długiej walce z rakiem. Stanowi temu prawdopodobnie nie pomogło jej uzależnienie od papierosów Woodbine i taniego hiszpańskiego wina, ale jak powiedziałem, była ona przyziemną osobą z ludzkimi wadami, jak my wszyscy. W każdym razie, jak kiedyś powiedziała dziennikarce: “Nie mogę znieść tych tak zwanych magów, którzy traktują to wszystko jako ćwiczenie intelektualne – nie palą, nie piją, są ścisłymi wegetarianami. . . To jest nonsens. Magia powinna ułatwić życie. O to w tym wszystkim chodzi! ”

Stojąc przed jej trumną, owiniętą królewską purpurą z wieńcem w kształcie egipskiego znaku ankh, w kaplicy krematoryjnej trudno było uwierzyć, że ta niezwykła osobowość odeszła z mojego życia. Madeline oczywiście mocno wierzyła w doktrynę reinkarnacji. Wiara w nią to jedyny rozsądny sposób, by spojrzeć na śmierć i życie pozagrobowe, więc później w jej mieszkaniu jej uczniowie wznieśli srebrne kielichy wypełnione jej ulubionym szampanem z toastem: „Do następnego spotkania”. 

Jak to często bywa w świecie okultystycznym, OMS nie przetrwał fizycznie przejścia do ducha swojej założycielki. Jednak, jak wiemy, nic tak naprawdę nie przestaje istnieć i, jak powiedziała Dion Fortune, jeśli praca jest dobra, wzrośnie ponownie w innej formie, i tak się stało. Zakon Gwiazdy Zarannej nadal działa na wewnętrznych płaszczyznach. W ten sposób z jego „świątynia nie stworzona ludzkimi rękami” mogą się kontaktować w sferach astralnych osoby o otwartym umyśle i otwartym sercu, które szczerze szukają tajemnic Starszych Bogów i kontakt z Panem Lumielem i jego „upadłymi aniołami”. Jest to dziedzictwo Madeline do współczesnego okultyzmu i takie, o którym zawsze będziemy pamiętać na długo po tym, jak ostatni z jej ziemskich uczniów przejdzie do Krainy Letnich Gwiazd.

Czytelnikom zainteresowanym naukami Madeline Montalban polecam przeczytać The Pillars of Tubal Cain i The Book of Fallen Angels Michaela Howarda, opublikowane przez Capall Bann oraz Madeline Montalban, Magus of St. Giles Julii Phillips, opublikowane przez Neptune Press. Dwa ostatnie tytuły zostały wydane po napisaniu tego artykułu w 2002 roku.

Artykuł z magazynu The Cauldron (numer 106, listopad 2002) 

Tłumaczenie: Velkan